No właśnie. Jedziemy niby do opieki nad chorym, czy chorą, ale zaczynamy się przyzwyczajać do chorego, czy chorej i zaczynamy ich lubić, a nawet można ich pokochać jak własnych dziadków i wtedy jest super! Oni dla nas są w zasadzie zrobić dużo, ale nie o to chodzi. Jeżeli tacy dobrzy ludzie leżąc mogą z nami rozmawiać, rodzina jest także przyjazna, to czego oczekiwać? Takich chorych to naprawdę warto się opiekować i dać coś więcej od siebie. Ja miałam taką możliwość i powiem, że nie było problemu dla mnie wstawać w nocy i pomóc wstać na „siusiu” czy posmarować nogi maścią przeciwbólową. Szanujmy takich „aniołków”!