Pieczenie i gotowanie

Miałam okazję być opiekunka na Stelli, gdzie obok pracowali Polacy. Codziennie się spotykaliśmy przed ósmą rano. Ja na zakupy (to był mój spacer), a oni do pracy. Fajnie było, bo w zasadzie warsztat był na podwórzu i zawsze mogłam do nich podbiec, czy poprosić o pomoc, co mnie cieszyło. Za to lubiłam uszczknąć trochę jedzonka dla tej mojej ekipy i jak upiekłam całą blachę placka drożdżowego, które bardzo lubili, to biegłam ze świeżonką i była przerwa w pracy. Ja miałam pauzę i oni też przy kawie. Ale zdarzało mi się, że bigosu było dziebko za dużo i znowu bieg na podwórze. I tak czasami się trafia, że spotykasz fajnych ludzi.

Dodaj komentarz