Serce nie sługa

No właśnie. Jedziemy niby do opieki nad chorym, czy chorą, ale zaczynamy się przyzwyczajać do chorego, czy chorej i zaczynamy ich lubić, a nawet można ich pokochać jak własnych dziadków i wtedy jest super! Oni dla nas są w zasadzie zrobić dużo, ale nie o to chodzi. Jeżeli tacy dobrzy ludzie leżąc mogą z nami rozmawiać, rodzina jest także przyjazna, to czego oczekiwać? Takich chorych to naprawdę warto się opiekować i dać coś więcej od siebie. Ja miałam taką możliwość i powiem, że nie było problemu dla mnie wstawać w nocy i pomóc wstać na „siusiu” czy posmarować nogi maścią przeciwbólową. Szanujmy takich „aniołków”!

Taniec i opieka

Czasami musimy w pracy tańczyć, ale to do końca nie jest zupełną prawdą. Żeby nasz podopieczny wstał rano z łóżka musimy pomóc, lecz dobrą alternatywą jest „tango”. to takie pseudo i wtedy podnosimy delikwenta i kiwamy się na boki, by siadł na wózek inwalidzki. Ale zdarzają się tacy podopieczni, którzy naprawdę z nami tańczą i bawimy się oboje nawet w kuchni przy gotowaniu obiadu. Radio musi grać na konkretnej stacji i wtedy jest wesoło. Miałam taką możliwość i skorzystałam z tego szybko. Po śniadaniu zawsze potańcówka i muszę powiedzieć, że niby chory, ale prowadził w tańcu super. Cośmy nawywijali przez to pląsanie, to nasze. Szkoda, że go już nie ma. Brakuje mi go.

Zwierzyniec i my

No składa się nam nie raz, że oprócz podopiecznego mamy jeszcze jakiegoś pieska, czy kotka, a nawet parę sztuk zwierzaków. Na pewno pan Sumiński miałby nam coś do powiedzenia. Są to dodatkowe zadania, gdzie w zasadzie nawet nie powinniśmy pod tym względem pracować, ponieważ nie mamy tego w umowie. Ale zwierzak jest zwierzakiem, też chce jeść, pić i jakoś przeżyć. No to wtedy opiekujemy się raczej minimum dwiema osobami albo i więcej. Trzeba się nieźle uwijać, by wszystko było na godzinę, i u podopiecznego i u zwierzaków. Do tego przecież musimy także robić zakupy (czasami „z buta” ) we własnym zakresie i baczenie na wszystko.

Przyjaciele i wrogowie

Różnych ludzi spotykamy na naszej drodze w życiu i po prostu musimy ocenić, czy są dla nas ludźmi dobrymi, czy raczej powiem „nieciekawymi”. Jeżeli jest się opiekunką to sprawa wychodzi podobna. Możemy mieć ludzi ciekawych albo nieciekawych. Gorsza to ta druga strona. My staramy się być przyjemnymi i zrobić wszystko, co do nas należy a i tak nasi kochani „milusińscy” są wiecznie niezadowoleni i dają nam popalić na każdym kroku. Inaczej są ludzie, którzy szanują innych, bo sami mieli trochę ciężkie życie, lecz poradzili sobie. Jakimś cudem są dla nas mili, sympatyczni i faktycznie stają się naszymi przyjaciółmi i nam dużo rzeczy tłumaczą. Wybierajmy…

Goście w pracy

Wyjeżdżając do pracy w Niemczech możemy się spodziewać, że także będziemy mieć styczność z rodziną odwiedzającą i niespodziewanymi gośćmi. Ta druga wersja jest trochę gorsza, bo totalnie nam psuje nasz grafik pracy. Jest to denerwujące i stresujące, bo z jednej strony obowiązki, a z drugiej mamy zasiąść do kawy. No normalnie trzeba by było się rozdwoić na raz. Ale jest to niewykonalne, bo przez to mamy podwójną pracę następnego dnia. No trudno się mówi, ale chyba najlepszym sposobem było by odmówić grzecznie kawy i zająć się swoją robotą, ewentualnie jak opiekun chce, to może usiąść i wyluzować, ale stres i tak będzie siedzieć w głowie, a nie tylko na tyłku…

Kradzieże

Jeżeli jesteśmy sami z podopiecznym i zdani na własne siły, warto mieć zaufanego sąsiada obok. Może się zdarzyć, że będziemy mieć takiego gościa na posesji. Wtedy telefon na policję i do sąsiada, by w pierwszym momencie nam pomógł. Wiadomo, że nasz chory jest przerażony i lepiej, żeby widział znajomą twarz. Wespół zespół razem możemy uspokoić człowieka i powoli pozwolić mu się uspokoić. Jest to trudne, co nie znaczy, że niewykonalne. Lecz mając przy sobie kogoś przyjaznego obok, człowiek czuje się bezpiecznie. Zdarzają się takie sytuacje i czasem nawet i dobrze, że chory woła nas w nocy, żeby pomóc.

Niemcy i my

Wyjeżdżając do Niemiec zawsze mamy obawy gdzie wylądujemy, jak potoczy się nasza praca, jakakolwiek by była. Czy to zbieranie truskawek, czy winogron, czy opieka nad ludźmi chorymi lub zupełnie coś innego. Stres jest zawsze. Przygotowanie papierów, umówienie się na transport, bądź załatwianie innego, potem przyjazd na miejsce, rozpakowanie się i zaczyna się wtenczas wykonywanie naszych obowiązków, a my musimy cały czas mieć kontrolę i nad sobą i nad innymi, którzy z nami pracują. Potem jest tak, że wracamy do domu i owszem mamy więcej pieniędzy, lecz zawsze zmęczeni i pod napięciem sytuacji. Rekompensatą jest tylko spotkanie z rodziną po powrocie.

Ludzie a opieka

Jedziemy do pracy jako opiekuni, ale możemy spotkać różnych, naprawdę różnych ludzi. No niby normalnie pracujemy. Na ulicy ludzie, w sklepie ludzie, sąsiedzi też ludzie… Ale spotkać można kogoś ciekawego i np. się zakochać czy zaprzyjaźnić tylko. Lecz zdarzają się przypadki bardzo interesujące. Są to szczególni ludzie i tutaj zaskoczę. Mam nadzieję, że na swojej drodze nikt spotkał terrorysty, czy tajnego agenta ze Służb Specjalnych, bo wtedy można mieć niezłe przygody, jak w filmach akcji. Nigdy nie wiadomo także, czy będąc w Niemczech nie nadziejemy się na jąkąś jednostkę NATO i będziemy mieć do czynienia z wojskiem.

Góry

Przeważnie chcemy jechać w góry na narty. Wtedy szykujemy się w kurtki, buty, jakieś termosy i wyruszamy w drogę. Na miejscu jeden opiekuje się drugim i ważne jest to, że jesteśmy razem i sobie radzimy, bo pogoda lubi być chwiejna. Raz jest zadymka, a potem lubi być ładnie i pogoda nam dopisuje. Czyli na narty czas i można poszaleć. Czasami szkoda, że pogoda zmienia się diametralnie i musimy nieźle uważać. Ale w sumie warto jechać, by być z partnerem razem i to właśnie z nim spędzić czas. Też możemy zdobywać góry jadąc jako opiekunka, czy opiekun. Ważne chyba jest to, by zdobyć szczyt i wygrać. To chyba jest dobre wytłumaczenie.

Kwiateczki

Wiemy, że kwiaty w domu potrzebują też opieki, a także chory. One czasami też chorują i trzeba się tym także zająć. Jednak podstawą jest chory podopieczny i to jest podstawa. Potem można w chwili wolnej zająć się kwiatami na parapecie. Podlewać je, nawozić i potem spokojnie patrzeć, jak się rozwijają. One, jak ludzie: muszą jeść, pić i w sumie żyć. Do nas należy obowiązek niepisany, by o nie dbać. Ja akurat mam możliwość i robię to, bo lubię te stworzątka. Za każdym razem, jak je oglądam, to cieszę się, że pomimo pracy przy chorym, dbam także o te stworzątka w doniczkach. Lubię to i bardzo mi się to podoba. Aaa niech tam też się trzymają w porządku.