Niekiedy jak mam usłyszeć, że będę mieć gości, to mnie krew zalewa. Nie dlatego, że nie lubię, ale powoli jestem przyzwyczajona, że należy powiadomić troszkę wcześniej, chociaż 1 dzień, a nie godzinę przed. No przecież ja też mam jakieś plany na niedzielę. Przecież teraz jest epoka komórek, czy smartfonów i można spokojnie zawiadomić, zapytać, czy nie mamy planów? W Niemczech nawet rodzina dzwoni i pyta się, o której mogą przyjść do chorego rodzica, by nie przeszkadzać w pauzie. Jest to nawet ciekawe, bo przecież oni zawsze mają otwarty wstęp i wcale nie muszą się pytać, tylko po prostu przyjść. Ja zawsze mam ciasto i kawę, więc jest OK, ale to miłe z ich strony.