Amciu i podopieczni

Jeść trzeba, żeby żyć, ale niektórzy żyją po to, by jeść. Są podopieczni, którzy kochają to i wymyślają sobie knajpki do odwiedzin. Tutaj na kawę i ciasteczko, tam z kolei na obiad + deser itp. Jeżeli idziemy razem na taką wyżerkę, to warto korzystać i uczyć się nowych smaków. Ja czasami korzystałam z obcych knajpek, jak miałam pauzę i szłam sobie np. do tureckiej, czy wietnamskiej, albo chińskiej, czy marokańskiej. Lecz najlepiej iść z kimś i wtedy dopiero jest fajnie. Poznałam różne jedzonka, ale najbardziej chyba polubiłam marokańską. Pamiętam, jak ją znalazłam i poprosiłam „babcię”, by tam pójść. Ona chętnie. I tak zaczęły się nasze spacery kulinarne…

Dodaj komentarz