Taniec i opieka

Czasami musimy w pracy tańczyć, ale to do końca nie jest zupełną prawdą. Żeby nasz podopieczny wstał rano z łóżka musimy pomóc, lecz dobrą alternatywą jest „tango”. to takie pseudo i wtedy podnosimy delikwenta i kiwamy się na boki, by siadł na wózek inwalidzki. Ale zdarzają się tacy podopieczni, którzy naprawdę z nami tańczą i bawimy się oboje nawet w kuchni przy gotowaniu obiadu. Radio musi grać na konkretnej stacji i wtedy jest wesoło. Miałam taką możliwość i skorzystałam z tego szybko. Po śniadaniu zawsze potańcówka i muszę powiedzieć, że niby chory, ale prowadził w tańcu super. Cośmy nawywijali przez to pląsanie, to nasze. Szkoda, że go już nie ma. Brakuje mi go.

Zwierzyniec i my

No składa się nam nie raz, że oprócz podopiecznego mamy jeszcze jakiegoś pieska, czy kotka, a nawet parę sztuk zwierzaków. Na pewno pan Sumiński miałby nam coś do powiedzenia. Są to dodatkowe zadania, gdzie w zasadzie nawet nie powinniśmy pod tym względem pracować, ponieważ nie mamy tego w umowie. Ale zwierzak jest zwierzakiem, też chce jeść, pić i jakoś przeżyć. No to wtedy opiekujemy się raczej minimum dwiema osobami albo i więcej. Trzeba się nieźle uwijać, by wszystko było na godzinę, i u podopiecznego i u zwierzaków. Do tego przecież musimy także robić zakupy (czasami „z buta” ) we własnym zakresie i baczenie na wszystko.

Przyjaciele i wrogowie

Różnych ludzi spotykamy na naszej drodze w życiu i po prostu musimy ocenić, czy są dla nas ludźmi dobrymi, czy raczej powiem „nieciekawymi”. Jeżeli jest się opiekunką to sprawa wychodzi podobna. Możemy mieć ludzi ciekawych albo nieciekawych. Gorsza to ta druga strona. My staramy się być przyjemnymi i zrobić wszystko, co do nas należy a i tak nasi kochani „milusińscy” są wiecznie niezadowoleni i dają nam popalić na każdym kroku. Inaczej są ludzie, którzy szanują innych, bo sami mieli trochę ciężkie życie, lecz poradzili sobie. Jakimś cudem są dla nas mili, sympatyczni i faktycznie stają się naszymi przyjaciółmi i nam dużo rzeczy tłumaczą. Wybierajmy…

Goście w pracy

Wyjeżdżając do pracy w Niemczech możemy się spodziewać, że także będziemy mieć styczność z rodziną odwiedzającą i niespodziewanymi gośćmi. Ta druga wersja jest trochę gorsza, bo totalnie nam psuje nasz grafik pracy. Jest to denerwujące i stresujące, bo z jednej strony obowiązki, a z drugiej mamy zasiąść do kawy. No normalnie trzeba by było się rozdwoić na raz. Ale jest to niewykonalne, bo przez to mamy podwójną pracę następnego dnia. No trudno się mówi, ale chyba najlepszym sposobem było by odmówić grzecznie kawy i zająć się swoją robotą, ewentualnie jak opiekun chce, to może usiąść i wyluzować, ale stres i tak będzie siedzieć w głowie, a nie tylko na tyłku…

Kradzieże

Jeżeli jesteśmy sami z podopiecznym i zdani na własne siły, warto mieć zaufanego sąsiada obok. Może się zdarzyć, że będziemy mieć takiego gościa na posesji. Wtedy telefon na policję i do sąsiada, by w pierwszym momencie nam pomógł. Wiadomo, że nasz chory jest przerażony i lepiej, żeby widział znajomą twarz. Wespół zespół razem możemy uspokoić człowieka i powoli pozwolić mu się uspokoić. Jest to trudne, co nie znaczy, że niewykonalne. Lecz mając przy sobie kogoś przyjaznego obok, człowiek czuje się bezpiecznie. Zdarzają się takie sytuacje i czasem nawet i dobrze, że chory woła nas w nocy, żeby pomóc.